Realia Polskich schronisk; gorsze niż zjadanie psów w Chinach?

Przekręty finansowe w schroniskach; spory zarobek na życiu i śmierci. Tego NIKT nie kontroluje! 

   Podczas corocznego festiwalu w Chinach zjadanych jest ok. 10.000 psów. Lista dań z psa jest 
wyjątkowo długa i dostępna w większości restauracjach mimo setek petycji organizacji obrońców praw zwierząt z całego świata. 
Szokujące? Okrutne? 
Dlaczego więc pozwalamy, by w Polsce było jeszcze gorzej?
 
    Organizacje pro-zwierzęce każdego roku organizują ogromne manifesty, sprawa niejedzenia 
psów w krajach wschodu nagłaśniana jest niemal wszędzie. Tymczasem 10-krotnie większa liczba psów, która zjadana jest rocznie np. w Chinach, w Polsce trafia do schronisk. 

  • Ponad 50 000 z nich ginie w okrutnych, trwających miesiącami męczarniach. Kolejne 10 000 ginie rocznie od strzału myśliwego.
  •  Tyle samo jest psów zabitych po wyścigach chartów w Anglii, gdzie kontuzjowane lub stare psy wyścigowe są najczęściej zastrzelane lub wieszane za szyję.





    Dlaczego więc największe organizacje „broniące” praw zwierząt nagłaśniają sprawę o wiele mniej 
istotną? Jak zwykle chodzi o pieniądze. I to całkiem spore. 

    Zarobek na śmierci. Zanim ruszysz na pomoc psom zjadanym w krajach wschodu, pomóż Burkowi sąsiada!
 
    Dla wielu ludzi w Polsce zabijanie psów jest całkiem niezłą formą zarobku. Do schronisk trafia bowiem około 10 000 psów rocznie, a koszt utrzymania 1 psa dziennie wynosi ok. 7 zł. Czy to dużo? I tak i nie. Dla schorowanych często zwierząt trudno w tej kwocie znaleźć cenę weterynarza czy leków. Natomiast dla dyrektorów schronisk, każdy bezdomny zwierzak bardzo często staje się istną kopalnią złota. Zwierzęta w schronisku nie są w żaden sposób kotrolowane, co oznacza, że bardzo często sporą część pieniędzy trafia do kieszeni ich pracowników. Podobnie leki, zamiast podawane zwierzętom, bywają odsprzedawane „znajomym” weterynarzom. 
W ten sposób ginie mniej więcej co czwarty pies trafiający do schroniska.
A średniej wielkości gmina przekazuje ok. 200 000 zł. Rocznie na schronisko. Nie ma się więc co dziwić, że sprawa rzadko jest nagłaśniana, a rzekomo wspierające prawa zwierząt organizacje 
skupiają się na akcjach ratunkowych mogących pomóc zaledwie kilkudziesięciu zwierzętom, ale za to świetnie odciągającym uwagę od prawdziwych miejsc zwierzęcych morderstw.

       Kogo tak naprawdę chronią tzw. „prawa zwierząt”?
Masowa „produkcja” chorych psów z założenia skazanych na śmierć pod „przykrywką”
utrzymania rasy i tradycji.
Jeszcze większe pieniądze zarabiają ludzie zajmujący się tzw. hodowlą psów rasowych. 
Teoretycznie, w świetle Polskiego prawa, nie wolno sprzedawać zwierząt niezajerestrowanych w 
klubie kynologicznym. Nie ma jednak mowy o tym, JAKI to ma być związek. W efekcie, tak 
naprawdę każdy może założyć własny klub kynologiczny.
  O ile psy zabijane rytualnie w państwach Wschodu cierpią przez kilkanaśie dni, o tyle zwierzęta z takich „hodowli” bardzo często przez całe życie trzymane w piwnicach, drucianych klatkach wśród własnych odchodów, bite i głodzone. Tak naprawdę nie wiadomo, ile pseudohodowli funkcjonuje w Polsce; ponieważ w świetle prawa, są one jak najbardziej legalne. Natomiast szczenięta zakupione w takich miejscach, są niemalże bez wyjątku obciążone chorobami psychicznymi. Stres i braki emocjonalne wpływają na zachowanie
psa w późniejszym wieku; co z kolei znów nasila aspekt przepełnionych schronisk.
Kupując śliczne i pozornie legalne szczenię rzadko jednak zastanawiamy się, ile cierpień przeszła
matka takiego miotu. Tym bardziej, że laikowi trudno odróżnić będzie dokument wydany przez
Polski Związek Kynologiczny (PKPR-PZK) od również legalnego dokumentu wydanego przez
nieuczciwego hodowcę.

   Taka sytuacja bynajmniej nie tyczy się tylko Polski; z jeszcze większej mnogości i jeszcze gorszych
warunków słyną np. Czechy. Natomiast Wielka Brytania, uchodząca za wzór kraju „psolubnego” 
podobnie jak Hiszpania, co roku przyzwala na mordowanie ok. 10 000 chartów wyścigowych, 
najczęściej poprzez powieszenie lub zastrzelenie; które jest po prostu tańsze niż eutanazja u 
weterynarza. 
Dlaczego nikt o tym nie mówi? Na taki stan rzeczy ma nie tylko wygoda i pieniądze, ale także
normy etyczne i polityczne.

 Bezprawie zwierząt i prawa ludzi.
Dlaczego uważamy jedzenie psów za coś niemoralnego, a jednocześnie statystycznie zjadamy ok. 75 kg. mięsa innych zwierząt rocznie?

Problem leży w naszej psychice, wychowaniu i kulturze. Z punktu widzenia fizjologii psie mięso nadaje się do spożycia przez człowieka, tak samo jak mięso krowy, czy np. świni. Akceptacja albo odrzucenie jego spożycia przez całe społeczeństwo jest więc pozyskana drogą kulturową.
Tutaj daje się zauważyć pewna zależność; im dany kraj ma mniejszy odstetek przestrzegania praw człowieka, tym większe jest moralne zezwolenie na spożywanie mięsa psów czy kotów.
W Unii Europejskiej ubój psów i handel ich mięsem są zabronione od 1986 r, choć np. w Szwajcarii sankcją nie jest obłożony ubój dla prywatnego użytku. W tamtejszych mediach pojawiają się 
wiadomości o spożywaniu psiego mięsa oraz handlu nim. 2 To dowodzi, że tak naprawdę wszystko zależy od sposobu wychowania. Zabijanie psów dla pozyskania futra czy mięsa wydaje się procederem ohydnym, choć jednocześnie widok psa cierpiącego katusze na zbyt krótkiej smyczy jest widokiem powszednim

       Psy czują i myślą na poziomie 3-4 letniego dziecka; inteligencja mentalna psów kształtuje się na poziomie IQ 2-3 letniego dziecka. Przeciętny psiak jest w stanie nauczyć się 165 słów, dokładnie tyle samo co ludzkie dziecko w wieku 3 lat. Matematyczne możliwości psów są włąściwie na równi z tymi, które występują u dzieci w wieku 3 – 4 lat. Z kolei zdolności społeczne psiaków naukowcy porównują do tych obserwowanych nawet u starszych dzieci, a czasami i nastolatków. 1
Jeżeli prawa człowieka nakazują zapewnić opiekę, czas na zabawę, jedzenie i godne warunki dzieciom ludzkim, dlaczego niemal każdy z nas jest winny obojętnośći wobec cierpienia tysięcy zwierząt wegetujących obok nas?


2http://psy-pies.com/artykul/tradycja-jedzenia-psiego-miesa-w-europie,658.html.

  1. 1 http://www.zpazurem.pl/artykuly/o_czym_mysli_pies_

3 komentarze:

  1. Masz rację...jakoś tak łatwiej podpisać petycję niż dzwonić i szukać pomocy dla przywiązanego łańcuchem w szczerym polu psa. Ale akcje mające na celu zmianę mentalności Polaków powoli pojawiają się .Kasia Żyrafa

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio sama się na tym złapałam; czułam się zbulwersowana wobec braku skutecznośći akcji przeciw zjadaniu psów, a w sumie rzadko udaje mi się zrobić coś NA PRAWDĘ dla "naszych" podwórkowców.
    Całe szczęście mając bloga mogę przekazać moje przemyślenia innym;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie bzdury to se łosiom opowiadać możecie, tym kundlom na łańcuchu nic się nie dzieje, po to jest zastosowanie psa i po to ludzie miliony lat temu je oswoili żeby domu pilnowały i nic im się nie dzieje, "biedne psy" ale naprawdę biednymi dziećmi w domu dziecka co głodują i pragną miłości to nie! Kundlów im się zachciało!

    OdpowiedzUsuń

Dog Blog na psią łapę wspiera rzetelne, ciekawe i niestandardowe traktowanie psiej tematyki. Z racji kontrowersyjnych tematów, opinie autorki bywają subiektywne; w przeciwieństwie do zawartych w artykułach faktów.
Jeżeli czytany artykuł zainteresował, zezłościł lub nie w pełni wyczerpał temat, napisz swoją opinię, lub zaproponuj temat kolejnego artykułu!
Każdy komentarz jest brany pod uwagę i stanowi dla autorki cenną wskazówkę;)