Artykuł dodatkowy do Dog Blog.

Moda na adopcje psów: rzecz dobra czy tworzenie zamętu?

       Chcesz być modny? Nie kupuj! Adoptuj! 
Takie hasła bez wątpienia stały się w ciągu ostatnich kilku lat niezwykle popularne. Ba, adopcje zwierząt ze schroniska stały się nawet tematem filmów czy komercyjnych programów telewizyjnych, niewspominając o działaniach ludzi showbiznesu i świata polityki, ocieplających za pomocą adopcji zwierząt swój wizerunek.
A jednak, rozważając posiadanie psa, zazwyczaj z pewną obawą podchodzimy do drażliwego tematu: kupić czy adoptować?

   Psiarze i organizacje prozwierzęce negują psy kupione od hodowcy jako napędzanie machiny rozmnażania-zakupu-cierpienia, z kolei media i znajomi straszą chorobami, agresją czy nieprzewidywalnością psów ze „schronu”.
Jaka jest prawda? Oto rzetelna rozprawa z największymi wątpliwościami przed adopcją.





1. Pies kupiony jest pewny. Psy ze schroniska są problematyczne, trafiły tam przecież z jakiegoś powodu.
Fałsz. Psy do schronisk zazwyczaj trafiają właściwie bez powodu, a raczej bez swojej winy. Statystycznie najwięcej psów w schroniskach to zwierzaki, których właściciele wyjechali i nie mają, co zrobić ze zwierzakiem, kupione w ramach nietrafionego „prezentu”, które należały do osób starszych i, choć świetnie wychowane, wymagają zbyt dużo uwagi, szczenięta niesterylizowanych suczek.


  2. Boję się, że pies ze schroniska będzie „trudny”.
Każdy pies może być trudny, to zależy od specyfiki jego charakteru i w ogromnej mierze od wychowania. Dlatego w przypadku zakupu szczeniaka równie trudno przewidzieć, jaki charakter będzie miał pies. Rzeczywiście, pies kupiony od rzetelnego hodowcy związku kynologicznego raczej będzie wolny od negatywnych doświadczeń, ale to oznacza, że bardzo łatwo samemu skrzywić charakter zwierzaka. Pies rasowy to nie gwarancja danego typu zachowań! W przypadku zwierzęcia adoptowanego zazwyczaj możemy dowiedzieć się czegoś o jego charakterze już w chwili adopcji, co może pomóc w wyborze przyszłego pupila. Zupełnie czego innego możemy spodziewać się po pseudohodowlach, które po zarobieniu kilku tysięcy złotych za szczeniaka na ogół zrywają kontakt. Dlatego też dla początkującego właściciela wzięcie dojrzałego, ukształtowanego psa może być wybawieniem od kłopotów wychowawczych związanych z zakupem szczenięcia.


  3. Kundelek ze schroniska będzie psem idealnym z wdzięczności.
Oto pułapka, w którą wciągają mało świadomi pseudo-wielbiciele psów. Adoptując psa ze schroniska, trzeba liczyć się z tym, że to zwierzęta bardzo często nienauczone dobrych manier. Jeżeli weźmiemy psa, który przebywał w schronisku dłużej niż kilka tygodni, prawie na pewno będzie wylękniony, może próbować bronić swojej miski czy bać się kontaktu z innymi psami. Psy mają inaczej zbudowaną psychikę, swoją wdzięczność pies prawdopodobnie okaże dopiero po jakimś czasie, reagując lękiem separacyjnym, gdy tylko znikniemy z pola widzenia. Jeżeli takie zachowania nas przerastają, istnieje na to sposób. Zamiast do schroniska skierujmy się do którejś z setek organizacji lub domów tymczasowych. Personel zazwyczaj przygotowuje psa do adopcji, mamy więc możliwość dokładnej oceny zwierzaka przez specjalistów czy zabrania go na okres próbny do domu (oczywiście wszystko za darmo; to organizacje charytatywne). W ten sposób również pomagamy bezdomnym psom, mamy pewność dobrego wyboru charakteru, a nawet większą, niż kupując rodowodowego psa od hodowcy.


  
   4. W schroniskach są tylko kundelki; a mnie podoba się określona rasa.
Tak naprawdę to żadna przeszkoda. Pies ze schroniska wcale nie musi być zwierzakiem starym i nierasowym. Statystycznie ok. 25% schroniskowych psów to zwierzęta rasowe, a nawet posiadające rodowód. Jeżeli zależy nam na konkretnej rasie, a nie planujemy zajmować się profesjonalnymi wystawami psów, istnieją organizacje specjalizujące się w wyszukiwaniu psów konkretnej rasy do adopcji. Takie organizacje bardzo często mają pod swoją opieką psy, które np. nie sprawdziły się jako zwierzęta hodowlane lub zostały kupione jako prezent. Adoptując takiego zwierzaka, nie napędzamy maszyny rozmnażania psów, a jednocześnie możemy stać się dumnymi posiadaczami wymarzonej rasy!

kto powiedział że w schroniskach nie ma "rasowców"?
Zdięcie ze strony https://harryywillis.files.wordpress.com/2014/04/download.jpeg



   

  5. Zwierzęta schroniskowe są chore i brudne.
To niestety rzeczywistość schronisk. Zbyt duża ilość zwierząt, kiepskie warunki czy nieuczciwa odsprzedaż leków weterynarzom to niestety rzeczywistość polskich schronisk. Zazwyczaj jednak kłopoty zdrowotne zwierząt ze schronisk wynikają po prostu z zaniedbania i są proste w leczeniu. Trzeba jednak pamiętać, że pies ze schroniska NIE jest „darmowy”. O ile zaoszczędzimy na kupnie, o tyle leki weterynaryjne zrównoważą koszty… Z drugiej strony kupno psa z hodowli nie zawsze jest gwarancją jego zdrowia. Bardzo często szczenięta rasowe są nosicielami chorób genetycznych, typowych dla rasy. I zazwyczaj są to choroby o wiele poważniejsze niż te zwierząt wziętych ze schroniska. Dla przykładu statystycznie kundelki żyją ok. 1,2 roku dłużej niż psy rasowe! Jeżeli boimy się zarazić jakąś chorobą, to adopcja schroniskowego psa wcale nie jest dużym zagrożeniem, O wiele łatwiej zarazimy się poprzez spacer w parku czy zjedzenie niemytych owoców. Człowiek może zarazić się od psa pasożytami typu glisty, co oznacza, że musielibyśmy mieć kontakt z odchodami chorego zwierzęcia. Tak naprawdę wystarczy zachować podstawowe zasady higieny po zajmowaniu się nowym psem przez kilka pierwszych tygodni. Mimo że zwierzęta w schronisku powinny być odrobaczane, warto jednak zgłosić się wcześniej do weterynarza.
.
To, że pies przebywający w schronisku
wydaje się brzydki, o niczym nie świadczy
!
Zdięcie ze strony
http://i.imgur.com/BEgAgYP.jpg






To, na jakiego zwierzaka trafimy, bardzo często zależy od naszej wiedzy. Adopcja 

psa ze schroniska to ogromna satysfakcja, ale odpowiedzialność za takiego pupila jest taka sama jak w przypadku psa z hodowli. Dobrym sposobem jest zabranie ze sobą osoby znającej się na psach, jeżeli my sami nie czujemy się ekspertami w tej dziedzinie. Pracownicy schronisk nie zawsze są w pełni kompetentni, ponieważ jednak mają więcej kontaktu z danym zwierzakiem, warto zapytać o ocenę zachowania się psa. Biorąc pod swój dach zwierzaka, nie wolno oczekiwać od niego określonych zachowań. Każdy zwierzak może stać się pod wpływem naszego zachowania albo najlepszym przyjacielem, albo nieprzyjemnym szkodnikiem.







Drodzy czytelnicy Dog Blog! Ten artykuł powstał na potrzebę kampanii społecznej na rzecz psów; dlatego nie jest związany tematycznie, ani poziomem wiedzy do materiałów Dog Bloga. Mimo wszystko sądzę że warto "wałkować" temat adopcji; stąd wpis pojawił się również tutaj. 
Pozdrawiam
Czy zwierzęta popełniają samobójstwa? 
Odpowiedź może być zaskakująca;

        Z pewnością czytaliście o psach, które po śmierci właściciela zagłodziły się na śmierć albo opowieść o moście psich samobójstw w Overtoun; gdzie około 600 psów straciło życie, rzucając się w przepaść. O ile drugi przypadek można próbować wytłumaczyć zapachem zwierząt zamieszkujących most, o tyle nie brakuje doniesień o przypadkach o wiele trudniejszych do wytłumaczenia wśród różnych gatunków zwierząt. Pewien pies na przykład tak długo skakał do zbiornika z wodą, że mimo wielokrotnej próby ratowania go, w końcu udało mu się utopić. Wiele psów po stracie właściciela zupełnie traci apetyt i, nawet jeżeli wcześniej przejawiały skłonności dominacyjne, pozwalają się gryźć innym psom.


ze strony
 http://65.media.tumblr.com/afefd60e8ba42f24eac6bc6488
acdc4e/tumblr_nok9flV8k31urd4sno1_1280.jpg
Zakłada się, że instynkt przetrwania jest najsilniejszym instynktem dla każdego zwierzęcia. Czy zatem nasz pupil jest narażony na świadome popełnienie samobójstwa? 
jak chronić przed nią pupila?


ze strony http://4.bp.blogspot.com/-dov_lVV2aBw/
VYsolUiFPyI/AAAAAAAACzY/69eQ1EyTUsY/s1600/suicide-dog.j



Samobójstwo jest wynikiem dramatycznej reakcji człowieka pogrążonego w rozpaczy, stresie czy cierpieniu. Myślom samobójczym praktycznie zawsze towarzyszy choroba psychiczna; depresja bądź skłonność do samookaleczania.  
  Powszechnie niekwestionowanym jest obecność choroby psychiczne u zwierząt. Nicholas H. Dodman , profesor na Wydziale Zachowań Zwierząt Nauk Klinicznych w Tufts University School of Veterinary Medicine stwierdził wprost iż "Nie trzeba być naukowcem lub weterynarzem by zidentyfikować chorobę psychiczną u zwierząt," dodając, że” z punktu widzenia diagnostyki widział "prawie wszystko" z możliwym wyjątkiem schizofrenii.” Depresja, lęk separacyjny czy autoagresja to jedne z najczęstszych problemów dzisiejszych zwierząt; szczególnie tych uzależnionych od człowieka. Psy cierpią właściwie na wszystkie choroby psychiczne którym ulegają ludzie; zarówno lękom i fobiom, jak i nawet autyzmowi.

Próbie samobójczej musi jednak towarzyszyć nie tylko samoświadomość, (a skoro są zdolne do myślenia, to wdł. teorii Kartezjusza ;”myślę więc jestem” muszą posiadać samoświadomość. Cóż za ironia) ale i pojęcie życia i śmierci. To oznacza, że takie osobniki musiałyby zdawać sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów. Ponadto wciąż trudno zweryfikować, jak zwierzęta postrzegają własne „ja”. (choć np. delfiny są w stanie rozpoznać swoje odbicie w lustrze, nie są tego w stanie dokonać psy. Jednak nie jest to całkowicie przekonywujące badanie, skoro własnego odbicia nie potrafią rozpoznać również dzieci ludzkie do drugiego roku życia.) 
Poza tym, samobójstwo jest powodowane lękiem przed konsekwencjami życia; brakiem miłośći, pieniędzy itp. a więc musi być działaniem zaplanowanym. Tymczasem wciąż nie ma dowodów, by zwierzęta potrafiły myśleć w sposób tak abstrakcyjny. Czyżby więc zwierzęce samobójstwa były wynikiem podniecenia spowodowanego czynnikiem zewnętrznym? Co wobec tego z psami, które nawet mając łatwy dostęp do jadzenia, potrafią zagłodzić się na śmierć, albo z delfinem Flipperem (w rzeczywistośći nazywał się Cathy), który utopił się, świadomie nie wypływając na powierzchnię basenu?


                 Czy psy są świadome śmierci?

      Odrzućmy legendy o rzekomych zdolnosciach psów do wyczuwania duchów i kontaktów ze zmarłymi. Takie opowieśći wynikają z braku znajomości niesamowitych zdolności psich zmysłów. Czy jednak zwierzęta zdają sobie sprawę z tego czym jest śmierć? Wiemy, że umysł funkcjonuje psów na poziomie około dwu lub dwu i pół roku życia ludzkiego. Dzieci w tym wieku nie mają pojęcia o życiu i śmierci. Jednocześnie już wcześniej wspominałam, że tak jak w przypadku „testu lustra”, porównywanie dzieci do psów nie jest do końca trafne. Zdolności społeczne psów są bowiem rozwinięte o wiele bardziej (są podobne do zdolnośći dzieci 6-7 letnich), podobnie jak zdolności matematyczne.
Z drugiej strony właściwie trudno ocenić, czy pies pogrążony w apatii po stracie właściciela jest świadomy tego iż ten nie żyje, czy po prostu cierpii tak samo jak podczas długotrwałego lęku separacyjnego. Albo czy pies sflustrowany życiem w mieście skacząc z balkonu wyobraża sobie, że jest to dla niego uwolnienie się od nudy i męczarni?
Osierocone zwierzęta zamierają powoli. Zdeprymowany pies nie rzuca się świadomie pod nadjeżdżający samochód, a przynajmniej dzieje się to na tyle rzadko, że trudno zweryfikować, czy było to działanie w pełni zaplanowane.U wrażliwego i otoczonego uczuciem psa oczekiwanie na właściciela i rosnący niepokój mogą doprowadzić do upośledzenia instynktów i w konsek­wencji — do śmierci z wycieńczenia.



Podczas obu wojen światowych do wyszukiwania rannych żołnieży bardzo często używano psów.
Znajdując rannego człowieka, pies kładł się obok niego, oczekując na pomoc. Co ciekawe, bardzo wiele psów widząc ciężko rannego nie zatrzymywały się przy nim. Prawie zawsze taki żołnież umierał w ciągu kilku godzin. Czyżby więc psy wyczuwały nadchodzącą śmierć i na dodatek były świadome swojej bezradnośći? Gdyby dało się potwierdzić ten argument, byłby to dowód nie tylko na świadomość zwierząt w o wiele szerszym zakresie niż dotąd przypuszczano, ale i nowe spojrzenie na psychologię psów.

Jest jeszcze jeden powtarzający się aspekt; na wolności, w naturalnych warunkach właściwie nie istnieją przypadki autodestrukcji wśród zwierząt. (Poza wyjątkami śmiertelnej walki w obronie np. młodych). To oznacza, że takie zachowania dotykają tylko osobniki postawione wobec sytuacji na którą nia mają wpływu, lub która wymyka się im spod kontroli. Tak samo dzieje się w przypadku ludzi. Na częstotliwość występowania zwierzęcych samobójstw bez wątpienia mają wpływ warunki w których żyją. A to prowadzi do prostego wniosku: chociaż trudno jest w sposób naukowy wyjaśnić zagadkę psiegu umysłu, można w prosty sposób zmniejszyć liczbę „samobójstw” zwierząt. Ogromne podobieństwo objawów chorób psychicznych ludzi i psów pozwala zakładać że z podobnych przyczyn potrafią one doprowadzić do własnej śmierci. Zatem prawa zwierząt powinny równać się prawom ludzi; nasi pupile potrzebują nie tylko jedzenia i picia, ale i zrozumienia oraz (świadomej) miłośći ze strony właściciela.

Choć naukowo nikt jeszcze nie potwierdził aktów zwierzęcych samobójstw jako działań intencjonalnych, osobiście sądzę, że zwierzęta myślą w sposób o wiele bardziej zaawuowany, niż to się zwykło uważać. Brakuje na to nie tyle dowodów, ile chęci przyznania się, że człowiek wcale nie aż tak bardzo góruje nad pozostałymi zwięrzetami. Widziałam wiele psów, które, męczone psychicznie, wykazywały dokładnie te same objawy co człowiek z zaburzeniami psychicznymi. Przez kilka lat obserwowałam również chomika syryjskiego, zamkniętego w niezwykle ciasnej klatce. Każde wyjęcię owego chomika z klatki było źródłem dodatkowego stresu; jako że była to klatka stojąca w klasie szkolnej. Ów chomik potrafił godzinami wspinać się na sufit klatki, po czym puszczał się, lądując głową na twardej, metalowej misce. Wydawało mi się to śmieszne, dopóki ów chomik po którymś „skoku” nie zdechł. Podobne zachowania prezentował niemal każdy chomik po nim; na dodatek zachowania te nasilały się po wymianie ściółki w klatce; a więc kolejnym stresogennym wydarzeniu. Po jakimś czasie jestem niemal pewna, że nie była to zabawa; instynkt samozachowawczy tych chomików powinniem „zakazać” im dalszych prób rzucania się na pustą miskę po odczuciu bólu w wyniku upadku.

Sprawa psich samobójstw jest przynajmniej dla mnie oczywista.
Przekręty finansowe w schroniskach; spory zarobek na życiu i śmierci. Tego NIKT nie kontroluje! 

   Podczas corocznego festiwalu w Chinach zjadanych jest ok. 10.000 psów. Lista dań z psa jest 
wyjątkowo długa i dostępna w większości restauracjach mimo setek petycji organizacji obrońców praw zwierząt z całego świata. 
Szokujące? Okrutne? 
Dlaczego więc pozwalamy, by w Polsce było jeszcze gorzej?
 
    Organizacje pro-zwierzęce każdego roku organizują ogromne manifesty, sprawa niejedzenia 
psów w krajach wschodu nagłaśniana jest niemal wszędzie. Tymczasem 10-krotnie większa liczba psów, która zjadana jest rocznie np. w Chinach, w Polsce trafia do schronisk. 

  • Ponad 50 000 z nich ginie w okrutnych, trwających miesiącami męczarniach. Kolejne 10 000 ginie rocznie od strzału myśliwego.
  •  Tyle samo jest psów zabitych po wyścigach chartów w Anglii, gdzie kontuzjowane lub stare psy wyścigowe są najczęściej zastrzelane lub wieszane za szyję.





    Dlaczego więc największe organizacje „broniące” praw zwierząt nagłaśniają sprawę o wiele mniej 
istotną? Jak zwykle chodzi o pieniądze. I to całkiem spore. 

    Zarobek na śmierci. Zanim ruszysz na pomoc psom zjadanym w krajach wschodu, pomóż Burkowi sąsiada!
 
    Dla wielu ludzi w Polsce zabijanie psów jest całkiem niezłą formą zarobku. Do schronisk trafia bowiem około 10 000 psów rocznie, a koszt utrzymania 1 psa dziennie wynosi ok. 7 zł. Czy to dużo? I tak i nie. Dla schorowanych często zwierząt trudno w tej kwocie znaleźć cenę weterynarza czy leków. Natomiast dla dyrektorów schronisk, każdy bezdomny zwierzak bardzo często staje się istną kopalnią złota. Zwierzęta w schronisku nie są w żaden sposób kotrolowane, co oznacza, że bardzo często sporą część pieniędzy trafia do kieszeni ich pracowników. Podobnie leki, zamiast podawane zwierzętom, bywają odsprzedawane „znajomym” weterynarzom. 
W ten sposób ginie mniej więcej co czwarty pies trafiający do schroniska.
A średniej wielkości gmina przekazuje ok. 200 000 zł. Rocznie na schronisko. Nie ma się więc co dziwić, że sprawa rzadko jest nagłaśniana, a rzekomo wspierające prawa zwierząt organizacje 
skupiają się na akcjach ratunkowych mogących pomóc zaledwie kilkudziesięciu zwierzętom, ale za to świetnie odciągającym uwagę od prawdziwych miejsc zwierzęcych morderstw.

       Kogo tak naprawdę chronią tzw. „prawa zwierząt”?
Masowa „produkcja” chorych psów z założenia skazanych na śmierć pod „przykrywką”
utrzymania rasy i tradycji.
Jeszcze większe pieniądze zarabiają ludzie zajmujący się tzw. hodowlą psów rasowych. 
Teoretycznie, w świetle Polskiego prawa, nie wolno sprzedawać zwierząt niezajerestrowanych w 
klubie kynologicznym. Nie ma jednak mowy o tym, JAKI to ma być związek. W efekcie, tak 
naprawdę każdy może założyć własny klub kynologiczny.
  O ile psy zabijane rytualnie w państwach Wschodu cierpią przez kilkanaśie dni, o tyle zwierzęta z takich „hodowli” bardzo często przez całe życie trzymane w piwnicach, drucianych klatkach wśród własnych odchodów, bite i głodzone. Tak naprawdę nie wiadomo, ile pseudohodowli funkcjonuje w Polsce; ponieważ w świetle prawa, są one jak najbardziej legalne. Natomiast szczenięta zakupione w takich miejscach, są niemalże bez wyjątku obciążone chorobami psychicznymi. Stres i braki emocjonalne wpływają na zachowanie
psa w późniejszym wieku; co z kolei znów nasila aspekt przepełnionych schronisk.
Kupując śliczne i pozornie legalne szczenię rzadko jednak zastanawiamy się, ile cierpień przeszła
matka takiego miotu. Tym bardziej, że laikowi trudno odróżnić będzie dokument wydany przez
Polski Związek Kynologiczny (PKPR-PZK) od również legalnego dokumentu wydanego przez
nieuczciwego hodowcę.

   Taka sytuacja bynajmniej nie tyczy się tylko Polski; z jeszcze większej mnogości i jeszcze gorszych
warunków słyną np. Czechy. Natomiast Wielka Brytania, uchodząca za wzór kraju „psolubnego” 
podobnie jak Hiszpania, co roku przyzwala na mordowanie ok. 10 000 chartów wyścigowych, 
najczęściej poprzez powieszenie lub zastrzelenie; które jest po prostu tańsze niż eutanazja u 
weterynarza. 
Dlaczego nikt o tym nie mówi? Na taki stan rzeczy ma nie tylko wygoda i pieniądze, ale także
normy etyczne i polityczne.

 Bezprawie zwierząt i prawa ludzi.
Dlaczego uważamy jedzenie psów za coś niemoralnego, a jednocześnie statystycznie zjadamy ok. 75 kg. mięsa innych zwierząt rocznie?

Problem leży w naszej psychice, wychowaniu i kulturze. Z punktu widzenia fizjologii psie mięso nadaje się do spożycia przez człowieka, tak samo jak mięso krowy, czy np. świni. Akceptacja albo odrzucenie jego spożycia przez całe społeczeństwo jest więc pozyskana drogą kulturową.
Tutaj daje się zauważyć pewna zależność; im dany kraj ma mniejszy odstetek przestrzegania praw człowieka, tym większe jest moralne zezwolenie na spożywanie mięsa psów czy kotów.
W Unii Europejskiej ubój psów i handel ich mięsem są zabronione od 1986 r, choć np. w Szwajcarii sankcją nie jest obłożony ubój dla prywatnego użytku. W tamtejszych mediach pojawiają się 
wiadomości o spożywaniu psiego mięsa oraz handlu nim. 2 To dowodzi, że tak naprawdę wszystko zależy od sposobu wychowania. Zabijanie psów dla pozyskania futra czy mięsa wydaje się procederem ohydnym, choć jednocześnie widok psa cierpiącego katusze na zbyt krótkiej smyczy jest widokiem powszednim

       Psy czują i myślą na poziomie 3-4 letniego dziecka; inteligencja mentalna psów kształtuje się na poziomie IQ 2-3 letniego dziecka. Przeciętny psiak jest w stanie nauczyć się 165 słów, dokładnie tyle samo co ludzkie dziecko w wieku 3 lat. Matematyczne możliwości psów są włąściwie na równi z tymi, które występują u dzieci w wieku 3 – 4 lat. Z kolei zdolności społeczne psiaków naukowcy porównują do tych obserwowanych nawet u starszych dzieci, a czasami i nastolatków. 1
Jeżeli prawa człowieka nakazują zapewnić opiekę, czas na zabawę, jedzenie i godne warunki dzieciom ludzkim, dlaczego niemal każdy z nas jest winny obojętnośći wobec cierpienia tysięcy zwierząt wegetujących obok nas?


2http://psy-pies.com/artykul/tradycja-jedzenia-psiego-miesa-w-europie,658.html.

  1. 1 http://www.zpazurem.pl/artykuly/o_czym_mysli_pies_