Czy psy mówią, czy tylko "wydają odgłosy"? 

Czy zwierzęta w ogóle potrafią prowadzić rozmowy? A jeżeli tak, jak nauczyć się ich języka?Jeżeli jesteś psiarzem to pewnie uznasz zadawanie takich pytań za kolejną próbę powrotu do kartezjańskiej mechanizacjii i koncepcji o braku samoświadomej inteligencji zwierząt. Współcześnie bardzo przywiązaliśmy się do koncepcji:"oczywiście że zwierzęta mówią! Mają co prawda trochę inny język niż nasz, ale to samo można powiedzieć o człowieku z innego kraju!" 
Czy jednak  tak uproszczona  idea na pewno jest dobra i prawdziwa? 
Zauważ: gdyby zwierzęta faktycznie miały własny język, podobny do ludzkiego, moglibyśmy z łatwością przetłumaczyć co szczeka nasz pies do pupila sąsiadów. A tymczasem nawet naukowcy potrafią zaledwie rozróżnić emocje "mówiącego" osobnika. 
Czy to oznacza że zwierzęta nie mają języka, albo że jest on przynajmniej bardzo uproszczony?

Oto fakty, które dziś znamy na temat zdolności językowych psów.

Jak mówić uczą się psy, a jak uczymy się my?
Czy psy mogą mieć "ubogie słownictwo" ?
Raczej nie. I właśnie to jest główna różnica między
Którymkolwiek językiem ludzi a "mową "zwierząt.


1.
  W odróżnieniu od człowieka, niemal wszystkie zwierzęta rodzą się z wdrukowanym "systemem" mowy. Psie szczenię nie musi uczyć się który z jego pisków oznacza "chce mi się pić" i naturalnie wie, że niski warkot matki oznacza, że jego ząbki są zbyt mocne. Tymczasem ludzkie dzieci w odpowiadającym wieku uczą się tymczasem nawet kilkaset słów dziennie, by wyrazić podobne potrzeby.
Nie oznacza to wcale, że mowa zwierząt jest mniej dokładna od ludzkiej (choć najprawdopodobniej brakuje w niej pojęć abstrakcyjnych oraz pojęcia czasu, to np. pszczoły potrafią z niewiarygodną dokładnością określić miejsce w którym znalazły np. pełen pyłku kwiat, a wilki wyciem przekazują sobie informacje o liczebności, stanie zdrowia i zamiarach watachy), natomiast powoduje, że psie mózgi nie są "nastawione"na naukę obcych słów.  Dzieje się tak również dlatego że nie mają potrzeby poznawania "języków obcych". 



Wspólny język wszystkich zwierząt? 

Mowa różnych gatunków zwierząt różni się od siebie, natomiast istnieje coś takiego jak "zwierzęce esperanto:) Niezależnie od gatunku, niskie dźwięki np.warczenie, ryk itp. ZAWSZE oznaczają groźbę, natomiast wysoki pisk świadczy o nieszkodliwości (młode) czy o bólu. W ten sposób zwierzęta nie muszą znać dokładnego kodu porozumiewania się innego gatunku, by odgadnąć jego zamiary.










  Jeżeli  zwierzęta rodzą się z "wdrukowanym" systemem mowy,  czy da się nauczyć psa tłumaczyć "własny"język na mowę ludzką"?
Psy uczą się niesłychanie szybko. Mogą z łatwością zapamiętać ponad 400 komend i wyrazów, a mimo to żaden pies nigdy nie nauczy się (niestety) w pełni ludzkiej mowy Dzieje się tak gdyż jego mózg nie jest przystosowany do nauki innego sposobu komunikacji.

Przykładowo; ludzkie dziecko wychowane przez np.watachę wilków z łatwością nauczy się zachowywać identycznie jak wilk; natomiast podobnie jak wilk, nie będzie znało pojęć abstrakcyjnych. Natomiast pies wychowany przez człowieka co prawda przyswoi sobie kilka słów ważnych dla niego (np. Jeść czy spacer) ale zachowa "swój" instynktowny sposób mowy i nie będzie próbował "udawać" człowieka. Po prostu nie jest to dla niego konieczne, by żyć wygodnie; pies i tak zrozumie sens ludzkich wypowiedzi na podstawie tonacji wypowiedzi ( zwierzęce esperanto) Natomiast człowiek, który znajdzie się w obcej kulturze nie znając języka, nie będzie w stanie wywnioskować o zamiarach innych ludzi wyłącznie po tonacji ich głosu. Nasi pupile pozostają więc biernymi użytkownikami języka; podobnie jak my, kiedy uczymy się języka obcego w momencie, gdy jesteśmy w stanie zrozumieć sens wypowiedzi, ale sami nie potrafimy złożyć poprawnie nawet zdania.

Co nie oznacza, że W OGÓLE  nie są zdolne do nauki "języków obcych". Stanley Coren w swojej książce " jak rozmawiać z psem" przytacza niezwykle ciekawej sytuacji: mianowicie gdy połączono  wybiegi dla wilków z "psimi". Żyjące na wolności, dosrosłe wilki nie mają w naturze szczekać. Jednak po kilku tygodniach spędzonych w pobliżu psów, część wilków zaczęło naśladować sczczekanie. Było ono wyraźnie innei najwidoczniej sprawiało wilkom sporo kłopotu z "wymową", ale było zrozumiałe dla psów.

ze strony http://img5.goumin.com/attachments/201512/12/171350r3mgedpl3am6gs3l.png

Czy psy są jednak w stanie tworzyć nowe słowa na podstawie wcześniej nieznanych, zdobytych doświadczeń ? 
Ależ tak! I na dodatek uczą nas reagować na swoje "polecenia"!

Psy niezwykle szybko dowiadują się które dźwięki najlepiej "oddziałowywują" na ich właścicieli. Innymi słowy; pies, któremu ulegniemy dając smakołyk ze stołu gdy zapiszczy, uczy się, że pisk jest dla niego "słowem" wyzwalającym w nas odruch karmienia. Z czasem będzie "testował" różne rodzaje skomleń i pisków, by ustalić, który jest najskuteczniejszy. (Czytaj: najbardziej Cię irytuje.)
W ten sposób psy potrafią stworzyć nowe "słowo"  oznaczające konkretną czynność; np. wiele z nich wydaje charakterystyczne dzwięki przy powitaniu właściciela: bardzo często jest to jedyna osoba, przy której pies wydaje taki odgłos. Jeżeli przyprowadzimy takiemu psu innego, może się zdarzyć, że po jakimś czasie nowy  nauczy się "słowa" wynalezionego przez pierwszego psa. Tą zdolność można wykorzystać, by lepiej rozróżniać potrzeby naszego pupila. Nagradzanie psa konkretną reakcją na jego określone zachowanie, szybko sprawi, że pies zacznie wykorzystywać nauczonych "słów" do wyrażania swoich potrzeb. W ten sposób, Twój pies najprawdopodobniej nauczył się np. skomleć przed drzwiami chcąc wywołać twoją reakcję otwarcia ich.

Czy da się przekazać psu dokładniejszą informację? zakładając, że choć psy mogą nauczyć się kilka słów z naszego języka, oraz że są zdolne do tworzenia nowych komunikatów, nasuwa się pytanie, czy ten sposób działa w obie strony. Innymi słowy; czy człowiek jest w stanie przekazać psu tak samo dokładną informację, na jaką pies uczy nas reagować?
Z pewnością, (zważywszy na to, że człowiek zdaje sobie sprawę z potrzeby "tłumaczenia" zachowańia pupila na swój język, a zwierzęta zazwyczaj poprzestają na "dosłownym" odczytywaniu naszych reakcji) obustronna komunikacja jest mocno utrudniona.
Należy jednak  pamiętać, że cały powyższy tekst oparłam na wyjaśnianiu tego, co  jest językiem w ludzkim pojęciu a więc mowy werbalnej. Tymczasem  psia mowa, choć sam pies posiada słuch wielokrotnie lepszy od naszego, składa się głównie z mowy niewerbalnej oraz informacji zapachowych. Ma to oczywisty związek z jego funkcją ; na polowaniu zdecydowanie lepszy jest"Język gestów" od hałaśliwej komunikacji mogącej spłoszyć potencjalną ofiarę. Obserwacja psich zachowań dostarczy o wiele więcej informacji o tym, co pies chce "powiedzieć " niż tylko dźwięki. To oznacza, że o ile pies może nauczyć nas reagować na wydawane dźwięki, o tyle my, chcąc przekazać coś swojemu psu powinniśm raczej polegać na mowie ciała. (Oczywiście potrzebna jest do tego znajomość psich zachowań i czynne wykorzystywanie ich gdyż, jak wspominałam,  psy nie zdają sobie sprawy z konieczności tłumaczenia. Gesty zrozumiałe dla drugiego człowieka mogą być zupełnie niezrozumiałe dla psa; chyba, że NAUCZYMY go ich znaczenia)
Ważna rola mowy ciała również sprawia, że psy o wiele łatwiej uczą się komend wydawanych gestami niż poleceń słownych.

Przeprowadziłam kiedyś doświadczenie, prosząc kilku znajomych chwalących się "wyszkolonymi" psami o pokazaie kilku sztuczek. Psy faktycznie były bardzo dobrze wyszkolone i reagowały od razu. Poprosiłam więc, by właściciele stanęli z rękami wzdłuż ciała, stanęli swobodnie, ale w bezruchu i zamknęli oczy (psy świetnie podążają za ruchem gałek ocznych; a chcialam uniknąć, nawet nieświadomych wskazówek) i ponownie wypowiedzieli komendę. Większość psów nie zareagowała. To dowodzi, jak ważną rolę w komunikacji psów odgrywa język ciała. Zresztą nie tylko u psów, czego dowodzi np. przykład konia , Mądrego Hansa, (o którym możecie znaleść mnóstwo informacji w sieci).

Jak rozmawiać z psem? Czyli dlaczego szkoląc psy powinnyśmy ograniczyć słowa, a zwiększyć ilość gestów.

Przede wszystkim; łatwiej jest przekonać psa do czegoś gestami, niż słownie. Psi język składa się z 3 elementów; dźwięków i zapachów, oraz przede wszystkim mowy ciała; dlatego nie jest prawdą, że zwierzęta mają swój "język" porównywalny z ludzkim.  Właśnie niezwykłą zdolność do  rozpoznawania mowy ciała dobrze jest wykorzystać do komunikacji z psem. Zamieńcie słowa na gesty, i dokładnie obserwujcie zachowania pupila a zobaczycie, jak bogaty jest "psi słownik". Można oczywiście próbować nauczyćĆ nauczyć psa znaczenia różnych słów, ale już przy ich odmianie pies najprawdopodobniej nie zrozumie ich znaczenia; dla niego będzie to zupełnie inne słowo.

Coaching marketingowy pomoże w komunikacji z pupilem? 
O wiele efektowniejsze będzie uczenie pupila nowych komend jako gestów; chociaż oczywiście nie jest to sposób dopuszczalny na konkursach posłuszeństwa. A szkoda, bo właśnie mowa gestów jest czymś o wiele bardziej naturalnym i oczywistym dla psów. To również właśnie ta zdolność jest odpowiedzialna za większość zdolności paranormalnych i "czytania w myślach" u psów. Używając na codzień mowy werbalnej, często nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile nieświadomych informacji o nas wysyła nasze ciało. A ta wiedza przyda się nie tylko w marketingu społecznościowym, ale również w kontakcie z pupilem!




Polska pierwszych psów Piastowskich.


grafika ze strony http://cdn.modernfarmer.com/wp-content/uploads/2014/06/saurr.jpg


O ile powszechnie mówi się o udomowieniu psów na terenach Azji czy Afryki, o tyle dziś przedstawiamy Wam najciekawsze fakty na temat historii polskich Azorów, Aresów czy Reksów.

Jedne z najstarszych szczątków psów na terenie wschodniej Europy znaleziono... na terenie Sandomierza. Kości psa datowane na ok. IV tyśiąclecie pne. Należały do sporego i dobrze utrzymanego czworonoga: o czym świadczy jego wiek; pies zdechł mając ok. 10 lat, co nawet dziś jest dla dużego psa wiekiem dosyć sędziwym. Inne świadectwa również wskazują na to, że dawni mieszkańcy dzisiejszych terenów Polski bardzo cenili towarzystwo psów. Np. pies pochowany w okolicy Łęczycy z całą pewnością nie nadawał się do polowań; miał bowiem jedną nogę krótszą, a mimo to, według ówczesnego człowieka zasługiwał na opiekę i pochówek. To jednoznacznie wskazuje, że nawet najdawniejsi ludzie cenili sobie towarzystwo psów nie tylko ze względów czysto praktycznych, chociaż znaleziono również dowody na to, że z psiej sierśći tkano... wełniane ubrania...

Okazuje się jednak, że szczególna „miłość” do psów z czasem stała się dość elitarna, a na dodatek najulubieńsi pupile władców potrafili siać spustoszenie również w królewskim skarbcu...





Kiedy Papież zajmował się psami?

Aż do XIX wieku ulubioną rozrywką możnych były polowania. Zresztą nie tylko możnych; Gal Anonim wspomina, że w państwie pierwszych Piastów „(...) jest zwyczajem chłopów szlachetnego rodu zabawiać się z psami i ptakami(...).
Poźniej jednak zabroniono polowań tym, którzy nie posiadali przywilejów łowieckich; w 1136 roku takie prawo dostało np. Arcybiskupstwo Gnieznieńskie; natomiast już w 1279 roku zabroniono zakonnikom polowania jako „zbyt świeckiej rozrywki”. To samo prawo zalecało odebrać na własną korzyść psa lub sokoła każdemu zakonnikowi, który miałby posiadać te zwierzęta celem polowań.
Za to kłusownictwo było w Polsce traktowane jako wykroczenie przeciwko królowi; a dopiero Zygmunt August stwierdził, że należy usunąć karę śmierci za kradzież zwierzyny, skoro zabójstwo drugiego człowieka było nieraz obłożone lżejszą (pieniężną) karą.

Który władca Polski lubił psy?
Odpowiedź brzmi... Wszyscy!
  
   Psy powszechnie były cenione na dworach wszystkich władców na całym świecie. Nawet najwięksi okrótnicy czy dyktatorzy, (a może szczególnie oni) niemal bez wyjątku posiadali zaufanego czworonoga. Bez wątpienia miało to wymiar czysto psychologiczny; pies był często jedynym naprawdę wiernym i godnym zaufania poddanym, który na dodatek cierpliwie znosił wszelkie dziwactwa władcy. Psy były powiernikami sekretów państwa, życia osobistego króla, jego problemów zdrowotnych czy innych „smaczków” życia, z którymi niekoniecznie chciał się utożsamiać.
Piastowie, a później Jagiellonowie tradycyjnie utrzymywali wielkie psiarnie na specjalne okazje. Ponieważ psów było dużo, podległym sobie kasztelanom nakazywali utrzymywać całe wsie wyspecjalizowane w utrzymywaniu konkretnych psów. Nazwy tych osad świadczyły o zajęciu ich mieszkańców;” Psiarki, Psary, Psia Wólka, Psiny” itp. wskazywały, gdzie mieszkali tzw. „caniduktorzy”, lub „venatorzy” alias „specjaliści w psim zawodzie”.


Kto płacił za utrzymanie królewskiego stada; czyli jak sprowadzić skarbiec państwa „na psy”.

  Piastowie wzorem wielu zachodnich państw nakładali spore świadczenia na poddanych. Na dodatek musieli oni zaopatrywać królewskie psy w żywność i nocleg w czasie polowań, a także uczestniczyć w poszukiwaniach zagubionych psów.
Przypuszczalnie udostępnianie głodnemu stadu psów swojej spiżarni niekoniecznie podobało się chłopom, toteż wkrótce w rachunkach Władysława Jagięły pojawiły się spore wydatki z królewskiego skarbca na utrzymanie psiarni...


oto elegancka średniowieczna psia buda dla czterech psów gończych. Szkic z niemieckiej książki z ok. 1400 roku.The J. Paul Getty Museum



Psy w wersji „zwykłej i „exclusive”
czyli szczekające łapówki.

 Na dworach hodowano psy różnych ras; szczególnie lubiano Bloodhoundy lub gończe, służące do tropienia” śledniki”. Wielu władców lubiło jednak rzadkie odmiany lub rasy; i za pieniądze ze skarbca nie wachali się sprowadzać szczególnie drogocennych psów. I tak na przykład w 1582 roku sprowadzono psy włoskie, a Stefan Batory nie wachał się zapłacić 30 złotych polskich udającemu się do Anglii posłańcy, by zakupił tamtejsze psy myśliwskie. Oczywiście wszystkie te wydatki pochodziły z królewskiego skarbca...
Zamiłowanie do ekskluzywnych ras Batorego spowodowało modę na przesyłanie cennych okazów w formie darów (łapówek?) na dwór królewski. Dla przykładu; Polskiemu włady psy przesłał w darze m.in. Ferdynand; książę Austrii, Piastowie Śląscy, czy panowie Kurlandii...


tak zapewne wyglądały średniowieczne bloodhoundy

Ile kosztuje utrzymanie królewskiego faworyta?

Spora ilość psów łownych zapewne spędzała sen z powiek dostarczycielom do królewskich spichlerzy;
w trakcie jednego polowania ok. 40 psów gończych zjadało 3 miarki owsa z łojem, natomiast szczególnie cenione okazy karmiono najlepszym mięsem.
Na dodatek psy myśliwskie często padały ofiarą rozjuszonej zwierzyny; a szczególnie cenne psy oczywiście leczono. I tak na przykład w 1393 roku odnotowano, że dla 6 psów pokaleczonych w wyniku walki z maciorą dzika trzeba było kupić miksturę z siarki i sadła do smarowania ran za 1 grosz. (dla porównania; świnia kosztowała wówczas ok. 8 groszy, cielę ok. 4 a czeladnik lub strażnik miejski zarabiał od 1 do3 groszy tygodniowo)

Ze szczególnego zamiłowania do polowań słynął również Zygmunt August; który potrafił spędzić 223 dni w roku na polowaniu. Jego pupile, bloodhound Gryf oraz Sybilla nosiły wykonane na zamówienie drogocenne uprzęże wysadzane szlachetnymi kruszcami; ponadto w 1545 roku zakupiono specjalną „zastawę stołową” dla obu psów, które jadły posiłki „okraszone dodatkowym (i bardzo drogim) masłem, szczególnie przez Gryfa lubianym”. oprócz klejnotów w  rejestrze wydatków króla znajduje się pięć obroży inkrustowanych srebrem dla najlepszych psów gończych, a Sybilla dostał specjalną opończę ze sprowadzanego, szarego jedwabiu.
Koszta ponosili oczywiście podatnicy króla...
;

 nie ma pewności, czy owe uprzęże dla Gryfa i Sybilli były rodzajem współczesnych szelek, czy wyglądały podobnie jak pierwsza odmiana "haltera" noszona tutaj przez średniowiecznego charta...

                    grafika z https://s-media-cache-              ak0.pinimg.com/564x/5d/05/bb/5d05bbb80bb1db482c6f77008dad298e.jpg


















     Z lasu na salony; psi celebryci na dworach.

Od XVI wieku psy stały się również ulubieńcami dworu; i nierzadko były to pieski trzymane specjalnie dla towarzystwa. Co ciekawe, małe pieski typu spanielków lub pudle szybko stały się faworytami dzieci; pierwszy psi „królewicz” był towarzyszem dziecinnych lat Zygmunta Starego; był nim biały pies w typie bolończyka lub pudla o imieniu Bielik. Ów psiak wiódł życie iście królewskie; służący młodego Zygmunta regularnie strzygł i czesał Bielika na ówczesną modę, czyli fryzurę „lewka:. Bielik pomagał również w wychowynaniu księcia; dwaj nadworni łaziebnicy zakupili nawet specjalną wannę, by zachęcić Zygmunta do częstszego odwiedzania łaźni... wraz z pupilem.

Jednak prawdziwym psim celebrytą stał się Kiopek; szpic miniaturowy Stanisława Augusta Poniatowskiego. Był on popularny nie tylko na królewskim dworze, gdyż nawet gdy król przebywał na „wygnaniu” w Grodnie, nadeszło specjalne zaproszenie do stolicy... dla Kiopka.

.


  
Kiopek był natchnieniem poetów, a Izabela (Elzbietka) Mnischówna, (córka siostrzenicy króla), zażyczyła sobie portrecik właśnie z nim.















 I w ten sposób po raz kolejny okazuje się, że na czele państwa stoi władca, a nad nim panują... cztery łapy.
I nie do końca jest prawdą, że to dziś „świat zwariował” na punkcie zwierząt. To po prostu zależy od punktu widzenia:)




Artykuł został opracowany na podstawie źródeł historycznych, książki " Psia księga" D. Forelle, oraz materiałów nie publikowanych od wielu lat w Polsce. Dog Blog jest więc jedynym publikatorem powyższych treści; drogi Czytelniku; uszanuj to i nie kopiuj artykułów Dog Blog bez podania źródła.
Dziękuję.





Gdzie ten instynkt, czyli dlaczego to my powinnyśmy pilnować temperaturę pupila w upalne dni.
Większość psów potrafi godzinami leżeć na pełnym słońcu. Czy należy im na to pozwalać? Przecież mają instynkt; gdyby było im za gorąco to przecież by się posunęły, nieprawdaż? 
Otóż nie. Psy... nie odczuwają ciepla!
Dzieje się tak dlatego, iż z wyjątkiem szczeniąt, psy posiadają TYLKO receptory czuciowe odpowiedzialne za odczuwanie zimna. Dlatego większość psów lubi kłaść się w pobliżu ciepłych miejsc: niwelują w ten sposób odczucie zimna. Większość, gdyż trzeba pamiętać że niektóre rasy (najczęściej szpice i rasy "polarne" po prostu wolą chłód, podobnie jak niektórzy ludzie wolą zimę od lata.
Z wyników badań m.in. Stanleya Corena wynika, że psy odsuwają się od źródła ciepła dopiero wtedy, gdy zwyczajnie się poparzą; co wyzwala odczucie bólu, lub zmęczą się uporczywym ziajaniem. 
To oznacza, że psy... potrafią zupełnie nieświadome leżeć na upale aż do omdlenia, albo nawet dostać udaru słonecznego.


http://passionepericani.altervista.
org/wp-content/uploads/2015/08/cane1.jpg


Tym bardziej, że praktycznie w ogóle się nie pocą. (Charakterystyczny psi "smrodek" jest zapachem gruczołów natłuszczających futro, psy pocą się praktycznie tylko poduszkami łap, i częściowo pyskiem). 
Deficyt gruczołów potowych u wszystkich psowatych ma, wbrew pozorom, swoje uzasadnienie. Pot śmierdzi pod wpływem rozkładu  a zapach ostrzegałby potencjalne ofiary przed zbliżaniem się drapieżnika. Zwierzęta kopytne, mają takich gruczołów bardzo dużo, i dlatego nawet my, ludzie, jesteśmyw stanie rozpoznać ich rewir. 
Dzikim psowatym upał nie ma też większych szans dokuczyć; większość z nich, wybiera się na polowania późnym wieczorem a  każde zwierzę może w upalny dzień poszukać chłodnej kryjówki, wskoczyć do wody i przy braku apetytu z upału, zmniejszyć ilość ruchu.

NIE FUNDUJCIE SWOIM PUPILOM UDARU SŁONECZNEGO! 
Nie tylko samochody grożą przegrzaniem; wasz pupil może dobrowolnie i zupełnie nieświadomie doprowadzić się do śmierci, a przynajmniej poważnych problemów zdrowotnych. 


Jak ulżyć psu w upał i samemu nie oszaleć?
Oto 5 skutecznych rad by w wakacje odpocząć razem z pupilem.

1. Plaża z psem? To raczej nie są wymarzone wakacje...
Plażowanie jest z pewnością przyjemne; ale spójżmy na to z perspektywy pupila.
Nagrzany, parzący w łapy piasek, mnóstwo hałasujących ludzi, krótka smycz, upał. Czy tak wygląda odpoczynek? 
Raczej nie dla psa... zostawianie psa samego w domu nigdy nie jest najlepszą opcją, gdyż wdł. wielu badań ponad 90% psów cierpi na lęk separacyjny  (dużo właścicieli o tym nie wie, jeżeli pies nie objawia lęku w sposób destrukcyjny).Jednak w upał, lepiej zostawić pupila w domu z np. znajomym psem lub zamrożoną zabawką typu kong, i w nagrodę wybrać się na kilkugodzinny spacer już wieczorem.

2. Lody dla pani i psa.
Nie namawiam do częstowania psa "ludzkimi" łakociami, *jednak warto wrzucić kilka kostek lodu do miski z wodą pupila. Lód można zrobić np. z naparu z pietruszki i mięty, wtedy przy okazji pozbędziemy się zapachu z kubła na śmieci z pyska pupila...
* Wbrew powszechnej opinii, psy w wyniku kilkutysięcznej ewolucji w pobliżu człowieka w znacznym stopniu przystosowały się do ludzkiego jedzenia i nie szkodzi ono naszym pupilom. Jednak cukier zawarty w lodach szkodzi nam dokładnie tak samo, więc lepiej nie uzależniać psa od niego. Tym bardziej, że powoduje on nie tylko problemy z uzębieniem, ale i nasila "wyziew" z pyska...

3. Strzyżenie: Nie jest prawdą, że psia sierść izoluje od ciepła. Psom jest w niej tak samo gorąco, jak nam w wełnianym kombinezonie. Warto skrócić psią sierść na lato (jeżeli pies nie jest przyzwyczajony do takich zabiegów, lepiej  zrobić to "na raty" żeby nie odczuł ścięcia sierści jako szoku) Jeżeli zależy nam na okrywie włosowej pupila, dobrze jest obszczyc przynajmniej brzuch pupila i wewnętrzne strony łap oraz uszu. W ten sposób piękno psa nie ucierpi, a  on sam podziękuje wam za ulgę.

4. Zamiast intensywnego biegu... rozwijająca umysł zabawa w tropienie.
Zakładam że nawet późnym wieczorem nie koniecznie chce Wam się biegać za pupilem, który nareszcie schłodzony, postanowił stracić trochę energii?
Prosty sposób; zainwestujcie w buteleczkę syntetycznego zapachu zwierząt dostępną w większości sklepów myśliwskich.
Teraz wystarczy pokropić zapachem ulubioną zabawkę psa i stworzyć sztuczny trop zapachowy. W ten sposób pies wczuje się w polowanie i zmęczy się umysłowo, a wy nie zmordujecie się goniąc za nim.

5. Przewiewne posłanie. 
Szczególnie dla starszych psów, które nie powinny leżeć na zimnej posadzce z powodu problemów ze stawami, warto położyć cienki kocyk na np. Drewnianej palecie z dziurami. W ten sposób, pies będzie miał dodatkowy  "przewiew" od dołu, i nie zgrzeje się tak bardzo, jak ja zapadającym się, miękkim posłaniu.


A przede wszystkim;pamiętajcie, że psy odczuwają gorąco inaczej niż my!